Piątek, 29 czerwiec 2012, 19:14
Dziś mam ogromną przyjemność sączyć dziesięcioletniego Taliskera. Pierwszy łyk, jak i kolejne, były lekkim szokiem- drewno, dym i słodycz. Fenomenalny smak, który burzy nieco jego moc- 45,8%. Dolanie odrobiny wody nic tu nie pomaga, bo dalej piecze w język i nieśmiało się otwiera. Trzeba stanąć do tego po męsku i trunek przetrzymać w ustach. Efekt jest kapitalny. Finisz jest krótki, lekko owocowy i nie pozostawia alkoholowego posmaku, jak większość tanich "whisky". Jak to pachnie? Fenomenalnie. Brak nut drożdżowych, alkohol wbrew pozorom jest na drugim planie i nie pali nozdrzy, a pierwszoplanową rolę gra tutaj akord whisko-owocowy. Chciałbym perfumy o takim zapachu 8-)